Kącik rodzica: „Nie patrz jak gram”

Kilka dni temu Piast Gliwice i Akademia Piłkarska „Team” opublikowały w sieci film „NIE PATRZ JAK GRAM”, zwracając uwagę na ogromny problem, który towarzyszy dziecięcej piłce nożnej. Chodzi o demotywującą postawę dorosłych – rodziców – którzy często zapominają o tym, że na boisku znajdują się dzieci. Dzieci, które dopiero się uczą. Dzieci, dla których popełnienie błędu jest czymś naturalnym. Nie na próżno mówi się, że człowiek uczy się na błędach.

Warto obejrzeć i zastanowić się… czy przypadkiem taka postawa nie dotyczy nas samych? To świetny materiał dla wszystkich, nie tylko rodziców. Dla wszystkich dorosłych, którzy towarzyszą dziecku podczas treningu czy meczu. Przerzyjmy się w tym lustrze:

 

„Podaj!”, „Biegnij!”, „Do przodu!”, „Do tyłu!”, „Dawaj!”

Często zdarza się, że rodzice w ferworze wielkich emocji zapominają o tym, co najważniejsze – o dziecku. Doping zamienia się w falę nakazów, których dziecko znajdujące się na boisku nie jest w stanie usłyszeć, a tym bardziej zrozumieć. Wszelki krzyk odbiera jako krytykę, zniechęca się, denerwuje, rezygnuje. Czasem ciężko zapanować nad emocjami, ale my – dorośli – najwięksi kibice naszych dzieci – musimy te emocje powściągnąć. Krzyki nie mają żadnej wartości. Podpowiedzi ze strony trybun również nie, odwracają tylko uwagę dziecka od kolegów z drużyny i trenera. Sprawiają, że dziecko rezygnuje z realizacji własnego pomysłu na rzecz komendy, którą usłyszy z ławki. A może jego pomysł był lepszy? Może wykonałby piękną akcję „sam na sam”, pokonując trzech przeciwników i zakończył ją wspaniałym strzałem na bramkę? Ale usłyszał „Podaj!”, więc oddał piłkę bez większego pomysłu.

Nie wolno nam tłumić dziecięcej kreatywności. Dziecko musi pracować nad wyobraźnią, przewidywaniem, rozwijać własne zdolności percepcyjne. Nie wolno mu tego odbierać, nawet kosztem tego, że popełni błąd lub czegoś nie zauważy w odpowiednim momencie.

 

Od tego jest trener

Jedyną osobą, której dziecko powinno słuchać podczas meczu czy treningu jest trener. Dla zawodnika powinien być słyszalny tylko jeden głos – każdy inny powoduje dekoncentrację. Dziecko skupione na piłce odwraca głowę, aby usłyszeć co ktoś do niego krzyczy. Niepotrzebnie. Dziecko na boisku musi odczuwać komfort psychiczny. Tylko wtedy, kiedy czuje się bezpieczne i dowartościowane – w atmosferze wsparcia, zrozumienia i spokoju – zrobi postępy. „Nie myli się tylko ten, kto nic nie robi” – ta zasada odnosi się do każdego z nas w każdej dziedzinie życia, również do tych najmłodszych – naszych dzieci.

Dziecko powinno czerpać przyjemność ze swojej pasji. Jeśli ma się dobrze rozwijać potrzebuje dobrej motywacji ze strony rodzica, który jest dla niego największym autorytetem. Chwalmy dziecko za najmniejsze sukcesy, a będzie miało motywację, by osiągać ich coraz więcej i więcej, by się uczyć.

Nie każdy trener musi przez cały mecz pokrzykiwać, dyrygować dziećmi. Przeciwnie, wielu trenerów obserwuje rozwój wypadków spokojnie, dając dzieciom duże pole do realizacji ich własnych pomysłów. Mecz to sprawdzian tego, czego dzieci uczą się podczas treningów. Założenia trenera mogą różnić się od tego, co ma na myśli pokrzykujący z ławki rodzic. Nie zawsze w meczu najważniejszy jest wynik, zwycięstwo. Najważniejsze są indywidualne postępy każdego dziecka, realizacja założeń trenera. To dziecko jest priorytetem, nie cyfry.

Siła w drużynie

Drużyna to nie tylko zawodnicy. Drużyna także trener i rodzice. Funkcja rodziców jest bardzo ważna. Dzieci chcą, żeby rodzice byli z nich zadowoleni – i taką informację zwrotną muszą otrzymać.

Przykład ekstremalny, ale prawdziwy, usłyszany podczas meczu towarzyskiego 7-latów. Jeden z ojców z drużyny przeciwnej krzyknął do swojego syna: „No i jak podałeś, OŚLE?!” Chłopiec prawie się rozpłakał. Został upokorzony na oczach kolegów z drużyny, przeciwników i zgromadzonych dorosłych. Jaki był w tym cel? Zapewne żaden, po prostu „emocje”. Ale takie emocje należy schować do kieszeni, głęboko.

 

Zapomnijmy o kulcie wyniku. Pamiętajmy o dziecku.

 

Fragment książki „Lewy. Jak został królem”

A.